piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział 11


   Siadam zmęczony na boisku i wyciągam nogi przed siebie. Po chwili dołączają do mnie pozostali zawodnicy. Nikt się nie odzywa, nie mamy na to ani sił, ani ochoty. Boli to, że graliśmy naprawdę dobrze, ale mimo to przegraliśmy. Niestety On jest niepowstrzymany na własnym boisku. Tym, które kiedyś dzieliliśmy wspólnie.
   Rozglądam się po hali, która jeszcze rok temu była moją halą. Czułem się tutaj jak w domu. W Bydgoszczy nie jest mi już tak dobrze, ale powoli się przyzwyczajam. Zauważam Cię, podchodzisz do niego w podskokach, jesteś naprawdę szczęśliwa. On zresztą też. Przytula Cię mocno i składa na Twoich ustach długi pocałunek. Czuję mocne ukłucie w sercu, odwracam wzrok. Minęło dużo czasu, ale nadal boli tak samo. Najgorsze jest to, że nie umiem być na Was wściekły. Próbowałem, naprawdę próbowałem. Jednak moja miłość do Was jest zbyt silna i mi na to nie pozwala. Cieszę się Waszym szczęściem. Dopiero teraz widzę, jak bardzo do siebie pasujecie. Byłem idiotą, że nie zauważyłem niczego wcześniej. Oszczędziłbym Nam dużo cierpień. Może udałoby się Nam zachować przyjaźń. Na pewno nie zostałbym w Bełchatowie, bo patrzenie na Waszą miłość sprawia mi fizyczny ból. Ale mógłbym chociaż słyszeć Twój głos od czasu do czasu, głos, którego tak bardzo mi brakuje.
   Nie mam do Was żalu. Miłość nie wybiera. To Twoje słowa. Pamiętam, jak wypowiedziałaś je, kiedy pojechaliśmy na weekend do gór. Było Nam wtedy naprawdę dobrze. Nie wiem, może powiedziałaś to świadomie. Może już wtedy byłaś zakochana w moim przyjacielu. Nie jest to teraz ważne. Stało się. Jestem wdzięczny Bogu, że Cię poznałem, że mogliśmy być razem, dane Nam było dzielić razem życie, nawet jeśli było to czasowe. Było Nam dobrze. I to mnie cieszy.
   Słyszałem, że jesteś w ciąży. Kiedy przyglądam Ci się dokładniej, zauważam już lekko zaokrąglony brzuszek. Chciałbym do Ciebie podejść, pogratulować Wam. Ale chyba nie dałbym rady. Jeszcze nie teraz. Dostałem zaproszenie na Wasz ślub, który odbył się dwa miesiące temu. Miałem zamiar pójść, pokazać Wam, że nie chowam urazy, że cieszę się razem z Wami. Byłem już nawet ubrany, stałem pod kościołem. Ale kiedy zobaczyłem Cię, w tej pięknej, białej sukni, tak olśniewającą i ogromnie szczęśliwą, coś we mnie pękło. Rozpłakałem się jak mały chłopiec. Wielokrotnie wyobrażałem sobie, że to w moją stronę będziesz szła, że to ja będę czekał na Ciebie przy ołtarzu. Kiedy pojechałem wtedy do rodziców, rozglądałem się nawet za pierścionkiem zaręczynowym. Zapomniałem o tym kompletnie, kiedy po powrocie zastałem Cię w szpitalu. Potem pojechałem do Japonii i jakoś nie było czasu. Przypomniałem sobie w samolocie, kiedy wracałem. Ale wtedy było już za późno, już podjęłaś decyzję. Może gdybym pomyślał o tym wcześniej, teraz to moja dziecko nosiłabyś pod sercem. A może po prostu złamałabyś mi serce w o wiele gorszy sposób, mówiąc dobitnie nie, kiedy klęczałbym przed Tobą z wyciągniętym pudełeczkiem.
   Cóż, widać tak miało być. Nadal pocieszam się myślą, że przynajmniej wiem, że On Cię nie skrzywdzi. Zawsze mogłaś mnie zostawić dla jakiegoś kompletnego frajera. Tego bym chyba nie przeżył.
   Ponownie spoglądam na Was i nagle Nasze spojrzenia się krzyżują. Mam wrażenie, że patrzymy na siebie przez wieczność. W końcu uśmiechasz się do mnie delikatnie, jakbyś bała się mojej reakcji. Ale ja rozluźniam się i odwzajemniam uśmiech. Twoje usta rozciągają się jeszcze szerzej, a ja unoszę w górę kciuk.
   Kto wie, może to jest właśnie nowy początek. Dla mnie, dla Nas. Może uda Nam się odbudować przyjaźń, którą mieliśmy. Byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, gdybym mógł uczestniczyć w Waszym szczęściu. I wydaje mi się, że zrobiliśmy ku temu właśnie pierwszy krok.
***
Przepraszam za to lekkie opóźnienie, ale choroba mnie zaatakowała dość niespodziewanie. 
A więc to jest koniec. Miały się pojawić imiona bohaterów, ale zdecydowałam się na takiego małego trolla :D Pierwotnie ten rozdział wyglądał zupełnie inaczej. Jednak doszłam do wniosku, że Wy macie swoich bohaterów, ja mam swoich i niech tak zostanie. 
Nowe opowiadanie jest już gotowe, pojawi się tutaj. Zapewne początek w weekend, a potem zobaczymy ;)
A więc, mam nadzieję, do zobaczenia!