Niespodzianką
jest bilet na wakacje. Co prawda co ferii jeszcze daleko, ale będę miała dwa tygodnie wolnego na
uczelni, Ty dostaniesz urlop od trenera. Polecimy do Portugalii. Doskonale wiesz,
jak bardzo nie lubię zimy. Śnieg jest uroczy, ale denerwuje mnie nieustające
zimno. Ujemne temperatury, przez które trzeba na siebie zakładać całą zawartość
swojej szafy, a i tak nie daje to wystarczającego ciepła. Nie wiem, co
powiedzieć. Jestem szczęśliwa. Nie mogłam od Ciebie oczekiwać czegoś takiego.
Pytasz, czy jestem zadowolona. Prycham. Marszczysz brwi, myślisz, że mi się nie
podoba, że prezent jest nieudany. Rzucam ci się na szyję, a już po chwili
całujemy się namiętnie. Chcę to przerwać, wszystko w środku mnie krzyczy, żebym
powiedziała Ci prawdę. Ale ja nie mogę. Nie umiem tak po prostu zrezygnować z
Ciebie, z Twojego dotyku, z Twoich ust na moim ciele. Nie jestem w stanie
jednym zdaniem przekreślić Nas. Lądujemy w łóżku, spędzamy razem cudowne
chwile. Czuję się okropnie, jak najgorsza dziwka. Leżymy koło siebie, gładzisz
mnie po plecach, a ja ostatkami sił staram się nie rozpłakać. Słyszę dźwięk
wiadomości. Wiem, że to On. Po chwili telefon zaczyna dzwonić. Mówisz, żebym
odebrała, ale ja stwierdzam, że to nic ważnego. Idziesz do łazienki, uważasz,
że to nie ładnie olewać kogoś, kto wysila się, żeby zadzwonić. Parskam
śmiechem. Gdybyś tylko wiedział, dlaczego ten ktoś się na to wysila i dlaczego
ja nie chcę odebrać, zmieniłbyś zdanie.
Bierzesz prysznic, ja zakładam na siebie
bieliznę i Twoją koszulkę, po czym biorę do ręki telefon i papierosy leżące na
szafce. Kieruję się na balkon. Jest przeraźliwie zimno, ale nie zwracam na to
uwagi. Mam trzy nieprzeczytane wiadomości. Wszystkie od niego. Nieodebrane
połączenia również. Pyta, kiedy się zobaczymy. Pisze, że tęskni. Narzeka, że
dłużej już tego nie wytrzyma. Nawet On nie jest w stanie zbywać tego, co się
dzieje, żartami przez wieczność. Odpisuję, że wyjeżdżasz na weekend do
rodziców, wracasz w poniedziałek rano. Prawie cała sobota i niedziela tylko dla
niego. Mogłabym to skończyć. Teraz, natychmiast. Tak byłoby najlepiej. Ale nie
mogę. Piszę mu, że to nie fair, że powinniśmy przestać się widywać.
„Więc
dlaczego mi mówisz, że wyjeżdża?” Pyta. Wzdycham, dobre pytanie. Po raz kolejny
zaciągam się papierosem i nasłuchuję, czy nadal jesteś w łazience. Jesteś.
„Bo nie
umiem z Ciebie zrezygnować. Podejmij męską decyzję.” Zawsze zwalam podejmowanie
trudnych decyzji na innych. Ja tego po prostu nie umiem. Za każdym razem
wybieram źle.
„Nie mogę.”
Oczywiście. Właśnie dlatego nadal trwamy w tym bagnie uczuć i kłamstw. Bo żadne
z nas nie jest w stanie zrezygnować z części siebie. Bo właśnie tacy jesteśmy.
Pozwalamy ludziom wejść w nasze życie, oni zagnieżdżają się w naszych sercach i
nawet, gdy boleśnie ranią, uwolnienie się od nich graniczy z cudem.
Mógłbyś mi zarzucić, że jestem egoistką.
Ale czy to tylko ja? W każdym z nas jest egoista. Dlatego nigdy mi nie
wybaczysz, że Cię zdradziłam. Bo chciałbyś mieć mnie na wyłączność. Bo jesteś
egoistą. Mógłbyś się mnie zapytać, dlaczego nadal w tym wszystkim trwam, skoro
zadaje mi to tak okropny ból. A ja bym Ci odpowiedziała, że miłość zawsze łączy
się z cierpieniem. Mógłbyś mi powiedzieć, że podobno kocham tylko Ciebie, a nie
jego. A ja bym zamilkła i spuściła wzrok. Bo tak naprawdę nie wiem, co do niego
czuję. Wiem, że Cię kocham. Ale wiem też, że już zbytnio się od niego
uzależniłam. Teraz zrezygnowanie z tych chwil, które z nim spędzam, jest
niewykonalne. Bo wiąże się z utratą cząstki mnie samej. A wiadomo, że nikt z
Nas nie chce z siebie rezygnować.
***
Będą co tydzień, w środy. To chyba najluźniejszy dzień w całym moim tygodniu, uf.