Wchodzę na
halę i zajmuję swoje stałe miejsce w pierwszym rzędzie, centralnie koło
kwadratu rezerwowych. Siatkarze już się rozgrzewają, widzę jak siedzicie koło
siebie, wesoło rozmawiając. Momentalnie w moim gardle pojawia się gigantyczna
gula, a dłonie zaczynają się pocić. Jestem pewna, że On nic Ci nie powie, ale
mimo wszystko widok Was razem jest dla mnie udręką. Denerwuję się, bo wiem, że
jesteście przyjaciółmi. Mówicie sobie wszystko. On pierwszy wiedział, że
jesteśmy razem. To jemu przedstawiłeś mnie najpierw. I może to był Twój
największy błąd. Ale skąd mogłeś wiedzieć, że tak będziemy na siebie działać?
Nie byłeś w stanie przewidzieć, że kiedy poprosisz go, żeby dotrzymał mi
towarzystwa, kiedy Ciebie nie będzie, On potraktuje Twoje słowa aż nadto
poważnie.
Nie chciałam tego. Wiedziałam, że nas do
siebie ciągnie, ale starałam się temu oprzeć. Nigdy nie siadałam zbyt blisko,
unikałam dotyku, próbowałam jak najrzadziej gościć go w mieszkaniu podczas
Twojej nieobecności. Ale w końcu uległam. On też tego nie chciał, ale to było silniejsze
od niego. Silniejsze od nas.
Kocham Cię. Pokochałam już od pierwszego
spotkania. W Twoich ramionach czuję się bezpieczna, potrafisz skutecznie
poprawić mi humor, nawet kiedy mam najgorszy dzień. Twój dotyk jest dla mnie
jak lekarstwo, ukojenie. Ale kiedy jestem z nim, to tak, jakbyśmy byli w
odrębnym świecie. Tylko ja i On, nikt więcej. Nie ma Ciebie, nie ma jej.
Jesteśmy tylko My. Uwielbiam leżeć koło niego, czuć jego dłonie na moim ciele,
ciepło, które przenika mnie na wskroś. To tak jak uzależnienie. Wiem, że to
złe, ale mimo wszystko nie potrafię się od Niego odciąć. I niby mogłabym po
prostu z Tobą zerwać. A On z nią. Nie wiążą Nas żadne obietnice, przysięgi.
Mamy wybór. Ale żadne z Nas nie chce z tego skorzystać. Ja najzwyczajniej w
świecie nie wyobrażam sobie mojego życia, gdyby Ciebie nie było. On chyba
zbytnio się do niej przyzwyczaił. Trwamy więc w tym bałaganie, ja niby z nim, a
jednak z Tobą, a On niby z nią, a jednak ze mną. Nie chcę Cię zranić, wiem, że
to, co robię jest złe. I wiem, że będę musiała zrezygnować z któregoś z Was.
Albo zostać całkowicie sama. W tym przypadku, to byłoby chyba najbardziej fair.
Kiedy kończycie się rozciągać, podnosisz
wzrok i mnie zauważasz. Uśmiechasz się radośnie i mi machasz. Zawsze się
cieszysz, jak przychodzę na Twoje mecze. Mówisz, że wtedy czujesz, że masz dla
kogo grać. Odwzajemniam uśmiech. On widzi, że jesteś rozpromieniony. Podąża za
Twoim wzrokiem. Jego mina natychmiast się zmienia. Wie, że przyszłam dla
Ciebie, a nie dla niego. W jego oczach widzę smutek i coś jeszcze, coś, czego
nie umiem określić. W tym momencie chciałabym do niego podejść, przytulić,
pocałować i zapewnić, że wszystko będzie dobrze. Że jestem tu też dla niego.
Ale nie mogę.
Po meczu, oczywiście wygranym przez Was,
podchodzisz do mnie i całujesz mnie na oczach tych wszystkich ludzi. Ogromnie
się cieszysz, bo to spotkanie było dla Was ważne. Przyzwyczaiłam się już do
tego, że wszyscy w takich momentach się na nas gapią. Ale cały czas, gdzieś w moim
mózgu czai się jego obraz. Wiem, że nas obserwuje. Kiedy wreszcie się ode mnie
odrywasz, mówisz, że masz dla mnie dzisiaj niespodziankę. Uśmiecham się
radośnie, bo uwielbiam, jak starasz się mnie uszczęśliwiać. W tym momencie
podchodzą do Ciebie fanki, chcą autograf. Odwracasz się, a ja w tym czasie
spogląda m na niego. Jest sam, nie ma Jej. To dziwne, zazwyczaj od razu do
niego podchodzi, gratuluje mu lub go pociesza. Tym razem On stoi oparty o
słupek i wbija we mnie wzrok, smutny, pełen irytacji. Jest zazdrosny. Wzdycham,
bo wiem, że będę musiała z nim wreszcie porozmawiać. Bo ta sytuacja już zaczyna
nas przerastać. Mówisz, że idziesz do szatni się przebrać, żebym poczekała na
Ciebie przy samochodzie. Kiwam w milczeniu głową i kieruję się do wyjścia. Czuję
na sobie jego wzrok. Kiedy w drodze powrotnej opowiadasz mi o swoich
przeżyciach podczas meczu, On przysyła mi wiadomość. Pełną gniewu, smutku,
irytacji, zazdrości. Pełną jego emocji, które wiążą się ze mną. Ignoruję ją, na
razie nie jestem w stanie mu odpisać. Chowam telefon do kieszeni, a Ty chwytasz
moją dłoń.
- Nawet nie
wiesz, jaki jestem szczęśliwy. Kocham cię najbardziej na świecie mała. – Uśmiechasz się do mnie, a w Twoich
oczach widzę iskierki radości. Zawsze tak na mnie patrzysz, gdy jesteśmy sami.
Mimo, że teraz głównie skupiasz się na prowadzeniu, posyłasz mi ukradkowe
spojrzenia i gładzisz wierzch mojej dłoni. Uśmiecham się lekko, ale poczucie
winy nie pozwala mi całkowicie cieszyć się tą chwilą, nie pozwala mi napawać
się dźwiękiem tych słów. Nie minęło dużo czasu, zanim pierwszy raz mi to
powiedziałeś. Wystarczył tydzień wspólnych wypadów na miasto, spacerów i
kolacji, a Ty już straciłeś dla mnie głowę. Ja dla Ciebie również. Wtedy
uważałam, że nic więcej nie jest mi potrzebne. Byłeś dla mnie wszystkim, o czym
kiedykolwiek marzyłam. Obdarzyłeś mnie bezgraniczną miłością i zaufaniem, a ja
tak perfidnie to wykorzystałam. Zraniłam Cię w najgorszy możliwy sposób. I
chociaż jeszcze o niczym nie wiesz, to jestem pewna, że w końcu się dowiesz.
Zapewne ode mnie. Lub od niego. Bo żadne z nas nie wytrzyma na dłuższą metę z
taką sytuacją. I wiesz, co Ci powiem? Na dziewięćdziesiąt dziewięć procent będę
to ja. To zawsze jestem tylko ja.
**
Tak na pocieszenie, po kompletnie beznadziejnych meczach Skry i Resovii.
Mam nadzieję, że ktoś tu jednak będzie ;)
Ja będę, bo sam początek niesamowicie mi się podoba. Lubię ten styl pisania, jest lekki, a zarazem inny.
OdpowiedzUsuńSama fabuła może nie jest zbyt wyszukana, ale chyba nie spotkałam się jeszcze z takim połączeniem jak twoje.
Co do bohaterów: mam pewne przypuszczenia, ale mam nadzieję, że dowiem się wszystkiego w kolejnych rozdziałach.
Będę, bo jestem głodna czegokolwiek... :) Podoba mi się Twój styl, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńChyba ja się tu gdzieś usadowię, w małym kąciku, bo ciekawośc o kim to jest nie da mi spokoju. ;)
OdpowiedzUsuńCudowne :)
OdpowiedzUsuńZdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo jest emocjonalnie rozbita, zawsze ciężko ukryć zdradę, szczególnie, kiedy zdradzasz faceta z jego przyjacielem...